W dramatycznym Grand Prix Made in Italy Emilia Romagna, na legendarnym torze Imola, obaj kierowcy Alpine zdobyli pierwsze w tym sezonie punkty. Tym razem wyżej na mecie był Esteban Ocon, podczas gdy Fernando Alonso cieszył się z ciężkiego wyścigu, który dał mu wiele nowych doświadczeń.
Przywiezione do Włoch, już na drugi wyścig, udoskonalenia bolidu sprawdziły się. Obaj kierowcy zauważyli poprawę osiągów, choć Fernando na jednym z najtrudniejszych torów w kalendarzu momentami brakowało pewności. Powrót po dwuletniej przerwie od startów w F1 to ciężkie wyzwanie. – Musimy poprawić nasze maszyny, ale prędkości muszę szukać przede wszystkim w sobie – przyznawał przed weekendem były dwukrotny mistrz świata.
Niedzielny wyścig rozpoczynał się w deszczowych warunkach i był pełen akcji. Pułapek zręcznie unikał Ocon, który dojechał do mety na dziewiątej pozycji, czyli na tej, z której rozpoczynał rywalizację. Tymczasem dziesiąty Fernando Alonso po nieudanych kwalifikacjach awansował aż o pięć pozycji! Tym samym francuski team zdobył swoje pierwsze punkty w Formule 1.
Esteban Ocon:
Dobrze zdobyć punkty. To nagroda dla wszystkich członków zespołu. Wyścig nie przebiegał jednak tak gładko, jak początek weekendu. Czuję, że nasz potencjał był większy od końcowego wyniku. Mogliśmy być w grupie walczącej o siódme lub ósme miejsce. Zrobimy wszystko, aby nadrobić te punkty w kolejnych wyścigach.
Na suchym torze samochód spisywał się dobrze, dlatego też mówię, że mieliśmy potencjał na wyższe lokaty. Gdyby to był prosty wyścig, bez deszczu, historia potoczyłaby się inaczej. Niestety skończyliśmy nieco dalej. Przed nami wciąż dużo pracy.
Fernando Alonso:
Dziś panowały ciężkie warunki. Z pewnych względów sytuacja ułożyła się idealnie dla mnie, bo miałem szansę zrozumieć, jak nasz bolid pracuje na śliskiej nawierzchni. Przeszedłem też proces zmiany z opon deszczowych na przejściowe, a potem z przejściowych na slicki. To cenne doświadczenie.
Doszła do tego jedna czerwona flaga, jeden start zatrzymany i jeden start lotny. Wydarzyło się dużo rzeczy, które normalnie zajęłyby pięć czy sześć wyścigów. Miałem więc dużo nauki i dużo wrażeń, dotyczących wyczucia auta. Na ostatnim, 63. okrążeniu czułem się w samochodzie o wiele lepiej, niż na pierwszym - właśnie dzięki tym wszystkim wydarzeniom w trakcie Grand Prix. Jestem więc zadowolony z tego, jak ułożył się wyścig i z tego, że dojechałem do mety. To jednak punkt wyjścia do dalszej pracy.