Bardzo rzadko zdarza się sytuacja, w której kierowca Formuły 1 schlebia swojemu zespołowemu partnerowi. Zwłaszcza, gdy te słowa wypowiada były dwukrotny mistrz świata. W ten sposób Fernando Alonso opisał ogromne wyzwanie, jakie czeka go w sezonie 2021, w którym dzieli garaż z Estebanem Oconem. Francuzem, który po kilku ciężkich latach, w barwach ekipy Alpine F1 wzmacnia swoją reputację na szczycie sportów motorowych!
Po roku spędzonym na uboczu, bez kokpitu, jako kierowca rezerwowy w symulatorze Mercedesa, w sezonie 2020 Francuz wrócił do rywalizacji w Formule 1 w zespole Renault. Ten rok, był jednak jednym z najtrudniejszych w jego karierze. Już na samym początku Daniel Ricciardo ugruntował swoją pozycję jako lider składu, podczas gdy Esteban z wielkim trudem próbował dorównać mu formą. Po roku przerwy w startach - z tak silnym i doświadczonym partnerem - było to wielkie wyzwanie nawet dla zdolnego juniora.
Różnica między kierowcami Renault malała jednak z wyścigu na wyścig. Esteban był co raz szybszy. Z każdym wyścigiem zbliżał się do Daniela podczas kwalifikacji. W grudniowym Grand Prix Sakhiru 2020 wywalczył swoje pierwsze podium w F1. To był przełom.
W sezonie 2021 Ocon będzie jeszcze lepszy! Już jest. Zresztą to nie tylko zasługa kierowcy. Pewność siebie, wiara w swoje umiejętności, to tylko jeden z wielu czynników. Inny, nie mniej ważny to wiara we własny zespół i… wiara zespołu:
- Drugie miejsce na torze Sakhir bardzo go uskrzydliło – mówi dyrektor wykonawczy zespołu Alpine, Marcin Budkowski. - Świetnie przepracował przerwę między sezonami. Zima była bardzo intensywna, co przekłada się na jego podejście podczas weekendów Grand Prix. Zmieniła się również jego załoga, otaczający go ludzie. Pojawił się nowy inżynier wyścigowy. Jego więź z inżynierem i całym zespołem jest teraz trwalsza. Wspaniale się na to patrzy. Dzięki temu może pracować o wiele wydajniej i być bardziej produktywny – podkreśla polski szef ekipy Formuły 1.
Takie słowa, z takich ust tym bardziej budują pewność siebie, której tak bardzo potrzebujesz w kwalifikacjach. W momencie, gdy musisz poskładać bliskie ideału okrążenie. Potrzebujesz zjednać się z samochodem i zespołem. Gdy walczysz o ułamki sekund, ma to wielkie znaczenie. Podobnie ważny jest punkt odniesienia, w postaci innego sportowca.
Głównym kryterium oceny kierowcy w Formule 1 są jego wyniki w porównaniu z kolegą z ekipy. Ta wartość jest jednak zmienna. Komplementując Estebana Ocona, nie powinniśmy więc zapominać, że w tym roku już nie Daniel Ricciardo jeździ w bliźniaczym samochodzie ekipy z Enstone. Jego bezpośrednim rywalem jest teraz sam Fernando Alonso.
To dwukrotny mistrz świata. Daleko mu jednak do bycia najmłodszym. Fernando za nieco ponad dwa miesiące skończy 40 lat, a analizując jego występy, kwestia wieku będzie wracać jak bumerang. Tak czy inaczej, choć Fernando ma już swoje lata, a do tego wciąż musi nadrabiać braki po dwuletniej przerwie od startów, z pewnością jako kierowca wybitnie uzdolniony i niezwykle doświadczony nie zapomniał, jak szybko jeździć. Szczególnie na dystansie wyścigu.
Na tle dwukrotnego mistrza świata Ocon wygląda dobrze. Naprawdę dobrze! Szczególnie w kwalifikacjach. Kto wie, jaki byłby wewnętrzny wynik porównania w kwalifikacjach, gdyby Estebana nie zablokowano na jego okrążeniu pomiarowym w Bahrajnie? Do tego momentu to on był najszybszym z dwóch kierowców Alpine! I choć w tych jednych kwalifikacjach ustąpił Fernando, tak naprawdę miał nad Hiszpanem przewagę.
Ta sytuacja utrzymuje się nadal. Póki co kierowca młodego pokolenia, w takim samym bolidzie Alpine pokonuje dwukrotnego mistrza świata Formuły 1!
Owszem, łatwiej byłoby dyskutować o rozwoju Estebana, gdyby Ricciardo pozostał w zespole. Byłby to stały punkt odniesienia. Wciąż jednak postępy Francuza są bezdyskusyjne. Przykład? Zeszłoroczne podium w Bahrajnie niewątpliwie pomogło mu nabrać pewności siebie, skoro tydzień później w Abu Zabi Ocon pokonał Ricardo w bezpośredniej walce w kwalifikacjach. To nie był przypadek. To był dopiero drugi raz, kiedy Francuz zakończył sobotnią sesję przed swoim kolegą z zespołu. I pierwszy "prawdziwy", ponieważ kwalifikacje do GP Styrii, gdy też był szybszy, zostały zakłócone przez deszcz.
Często słyszymy, że kierowcy zimą "ładują baterie" i rozmyślają, pracując nad błędami. W przypadku Ocona, to nie są puste słowa. Doszło też do kolejnej, kluczowej zmiany, która mu pomogła. Zespół zastąpił inżyniera wyścigowego Estebana, Marka Slade'a. To bardzo znane nazwisko w Formule 1. Mark pracował m. in. z Miką Hakkinenem (były dwukrotny mistrz świata) w McLarenie, a potem triumfował, pomagając późniejszemu mistrzowi świata Kimiemu Raikkonenowi, gdy ten jeździł jeszcze w ekipie z Wokimg. Mark jest swego rodzaju legendą w padoku. Niestety, w przeszłości jego pozycja przyczyniała się do pogorszenia sytuacji zawodników – zwłaszcza, gdy współpracował z młodymi kierowcami, którym trudno było poradzić sobie z jego autorytetem. Nie oznacza to oczywiście, że Slade jest kiepskim inżynierem. Jednak rozstanie z Estebanem może być odczytane jako sygnał, że w zeszłym roku nie wszystko szło zgodnie z planem. Może to też sygnalizować, że problemy Ocona wynikały nie tylko z jego wcześniejszego, przymusowego rocznego urlopu oraz aklimatyzacji w nowym zespole po powrocie do ścigania. Być może Francuz, sam nie pozbawiony temperamentu, nie dogadywał się także ze swoim inżynierem wyścigowym, czyli najważniejszą osobą, która czuwa nad nim w garażu, gdy kierowca walczy na torze i który czuwa też nad jego maszyną, gdy ta stoi w garażu.
Teraz Estebanowi towarzyszy Josh Peckett, który wcześniej pracował jako jego inżynier wykonawczy. Pomaga mu Stuart Barlow. Wszyscy trzej spotkali się już wcześniej. Peckett i Barlow, pracowali razem w Manorze, gdy Ocon debiutował w F1. Po przejściu do Enstone w 2017 roku, Peckett awansował w strukturze zespołu, zaczynając od pracy w ekipie testowej doszedł do roli inżyniera wyścigowego jednego z głównych kierowców. Zespół bardzo ceni sobie jego umiejętności. To ważna postać w procesie przywracania dobrej reputacji Estebanowi.
- Często pracowałem z Joshem - opowiada były kierowca rezerwowy zespołu Renault, Sergiej Sirotkin. - Dowodził on ekipą testową właśnie wtedy, gdy ja realizowałem mój program jazd z tym zespołem. To bardzo fajny facet, ale przede wszystkim solidny inżynier. Można powiedzieć, że to człowiek, który dorastał wraz z Renault. Wygląda na to, że naprawdę docenia szansę, jaką otrzymał. Nie mam wątpliwości, że daje z siebie wszystko – dodaje były zawodnik Williamsa.
Ludzie, piastujący takie stanowiska bardzo często nie przebierają w środkach, pragnąc zespołowi udowodnić swoją wartość. Stąd, zdarza się, biorą się potencjalne spięcia z kierowcami. Gdy idzie źle, nikt nie chce przyjąć odpowiedzialności za gorsze wyniki, choć zależą one tak od zawodnika, jak i jego inżyniera wyścigowego. Za Markiem stoją wybitne osiągnięcia. Wyrobił sobie dobrą markę i nie musi nic nikomu udowadniać. Ten autorytet mógł jednak przytłaczać, osłabiać racje Francuza, aż w końcu nadeszła zmiana!
Dziś, dzięki Oconowi i Peckettowi, Alpine ma młodą i niezwykle zmotywowaną załogę, która już teraz osiąga dobre wyniki. Dodajmy do tego rok doświadczenia w pracy z zespołem i w jeździe tym samochodem oraz zastrzyk pewności siebie w postaci podium w Grand Prix Sakhiru. To daje nam bardzo logiczny obraz sytuacji w której się znajdujemy.
Esteban zdecydowanie podniósł poprzeczkę. Skreślany przez wielu nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Każdy musi się z nim teraz liczyć. Nawet jeśli jest to dwukrotny mistrz świata.
Oleg Karpow