Fernando Alonso znów zabłysnął na starcie wyścigu, aby wraz z Estebanem Oconem wywalczyć podwójne punkty dla ekipy F1 Alpine podczas szalonego Grand Prix Holandii. - Szóste miejsce, przed jednym Ferrari, to było maksimum. Tego nie oczekiwaliśmy – przyznał na mecie dwukrotny mistrz świata Formuły 1.
Trzynasta runda mistrzostw świata odbyła się przed obliczem pomarańczowych trybun – kibiców Maxa Verstappena, którzy zapełnili wszystkie dostępne miejsca na torze Zandvoort. Sama F1 wracała na ten klasyczny, wytyczony pomiędzy wydmami tor po 36 latach przerwy, na mocno zmodyfikowaną dla współczesnych bolidów trasę. Już podczas piątkowych treningów kierowcy przekonali się, że czeka ich ekscytujące, ale też bardzo ciężkie wyzwanie. Tor okazał się bardzo wymagający fizycznie, szybki, ale zarazem techniczny i nie wybaczający błędów.
W kwalifikacjach obaj zawodnicy Alpine znów weszli do finałowej sesji. Esteban Ocon wywalczył ósme, a Fernando Alonso dziewiąte pole startowe, a dzieliły ich ledwie 0.023 sekundy! – Cel na wyścig? Nadrobić dwie pozycje na starcie, a potem dbać o opony o jechać do mety – mówił przed rozpoczęciem rywalizacji Fernando. Nie spodziewał się jednak, że w niedzielę pójdzie mu aż tak dobrze.
Hiszpan ponownie zaliczył wyjątkowo ekscytujący, pełen ostrych pojedynków start, przeciskając się między rywalami na ciasnym, zdradliwym torze. Najpierw musiał wyjechać dwoma kołami poza tor, zepchnięty… przez kolegę z teamu! - Ja byłem po lewej i on odbił w lewo, przez co trochę najechałem na trawę. Niemożliwe było jednak, żeby Esteban mógł to dostrzec. Wiedziałem, że to ryzykowne miejsce i sam podjąłem to ryzyko – zastrzegał Alonso.
Zaraz potem wyprzedził Francuza po zewnętrznej stronie mocno profilowanego zakrętu numer 3, a następnie ominął także Antonio Giovinazziego w Alfie Romeo. Potem pilnie realizował przedsięwzięty plan, oszczędzając opony i jadąc do mety mocnym, równym rytmem. Na ostatnim okrążeniu Hiszpan dopadł jeszcze i wyprzedził jedno Ferrari, prowadzone przez rodaka Carlosa Sainza, aby dojechać do mety na szóstej pozycji. Esteban Ocon był dziewiąty.
Już w najbliższy weekend zawodników F1 czeka kolejne, wyjątkowe wyzwanie. Tym razem zmierzą się na najszybszym w kalendarzu Formuły 1, włoskim torze Monza, zwanym także „świątynią prędkości”.
Fernando Alonso
Start był dobry. Chciałem się znaleźć po zewnętrznej stronie pierwszego zakrętu, ale Antonio Giovinazzi wymyślił to samo, więc te drzwi zostały zamknięte. Chwilę potem starałem się też wyprzedzić Estebana i zrobiło się bardzo ciasno. Potem była jeszcze dobra akcja w zakręcie numer 4 i od tego momentu starałem się zarządzać zużyciem opon, co było kluczem do sukcesu na nieznanym nam torze.
Uczyliśmy się na każdym okrążeniu, informując zespół, co się dzieje.
Szóste miejsce, przed jednym z bolidów Ferrari, to było maksimum. Tego nie oczekiwaliśmy!
Czasami w soboty nie jesteśmy taka wysoko, jak być powinniśmy, ale punkty zdobywa się w niedzielę. My w niedziele jesteśmy szybcy i to mnie cieszy!
Esteban Ocon
Myślę że dziś dało się zrobić trochę więcej. To był ciężki start. Kilka otarć tu i tam. Potem fajne pojedynki przez cały wyścig. Naciskaliśmy mocno, co na tym torze daje dużą frajdę. Nie sądzę jednak, że dopisywało nam szczęście przy niebieskich flagach, które mnie spowalniały. Trafiałem na nie w złych miejscach, co kosztowało nas utratę czasu, a pod koniec pozycję. Nie byłem niestety w stanie utrzymać za sobą Sergio Pereza i nie mogłem też atakować Carlosa Sainza. Mogło być trochę lepiej, ale ogólnie był to bardzo dobry wyścig. Oba samochody zdobyły punkty i taki jest też nasz cel na Monzę.