Słońce świeciło na niebiesko… Formuła 1 i Le Mans, czyli wielkie sportowe plany Alpine

Po zakończeniu 24-godzinnego wyścigu Le Mans Laurent Rossi, dyrektor generalny Alpine Cars, oraz Philippe Sinault, szef zespołu Signatech Alpine, który obsługuje Alpine w World Endurance Championship (Długodystansowe Mistrzostwa Świata), pojawili się na Grand Prix Belgii. Wspólnie świętowali wielkie sukcesy marki, odniesione w Sierpniu. To był bardzo udany miesiąc dla Alpine. Miesiąc, który dał ekipie zastrzyk wiary i nadziei na przyszłość.

 

Na początku sierpnia Philippe przeżywał emocjonalną huśtawkę, oglądając w telewizji, jak Esteban Ocon triumfuje w Grand Prix Węgier: - Gdy przejechał linię mety, cała ekipa Signatech wiwatowała na stojąco. To była wyjątkowa chwila - zachwyca się Sinault, który został zaproszony na Grand Prix Belgii, aby spędzić weekend z zespołem Alpine F1 Team. - To była prawdziwa ekstaza! Dla mnie to coś więcej niż triumf w pojedynczym wyścigu. My położyliśmy tym sukcesem bardzo solidny fundament dla całej marki!

Pod koniec sierpnia emocje znów poszybowały, tym razem po stronie Laurenta Rossi, gdy Alpine ukończyło legendarny 24-godzinny maraton w Le Mans na trzecim miejscu. – Prysznic z szampana na podium Grand Prix Formuły 1… Ciężko to z czymkolwiek porównać - mówi Rossi. - To bardzo osobista chwila, którą każdy przeżywa na swój sposób. Cieszę się więc, słysząc słowa Philippe’a, ponieważ my wstajemy z łóżka, jemy i zasypiamy w błękicie. Ważne jest dla mnie, aby marka Alpine błyszczała w obu tych kategoriach motorsportu! Mieliśmy piękne, błękitne lato. Przerwę wakacyjną zaczynaliśmy od najwyższego stopnia podium na Węgrzech, a zakończyliśmy podium w Le Mans. To pokazuje, że w Alpine naprawdę zaczyna się dziać!

Pierwsze zwycięstwo samochodu Alpine w Grand Prix, powrót marki na podium 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Potencjał konstruktora z Dieppe jest nadal trudny do oszacowania, ale powoli wyczuwamy tę synergię pomiędzy strukturą zespołu Formuły 1 oraz Signatech Alpine. W jedności siła!

- Ponieważ Alpine produkuje pojazdy drogowe, które są kompletnymi samochodami sportowymi, a w przyszłości będą jeszcze bardziej usportowione, kluczową rolę odegra harmonia między motorsportem, a produkcją aut cywilnych - tłumaczy Rossi. - Ta harmonia już jest widoczna. Istnieje wiele elementów, które są przenoszone z Formuły 1 do samochodów drogowych, a na przestrzeni kolejnych lat będzie to już na porządku dziennym. Tym bardziej będzie tak w przypadku wyścigów długodystansowych, które prawdopodobnie przejdą pełną hybrydyzację. Wtedy będziemy mieli więcej możliwości transferu wybranych technologii. Na przykład trwałość silnika hybrydowego, który musi pracować przez 24 godziny w trybie wyścigowym w Le Mans to niezwykle ważny aspekt, który można przełożyć na produkcję aut seryjnych.
Na tym nie koniec. Technologia przechodzi nie tylko z maszyn wyścigowych do au cywilnych. Ta synergia działa w obie strony! - Z drugiej strony Renault posiada bogate doświadczenie w zakresie technologii elektrycznych i hybrydowych, które na pewno zaprocentuje w wyścigach długodystansowych. To może oszczędzić nam niepotrzebnych błędów i strat podczas prac nad maszynami wyścigowymi. Dodatkowo istnieją też powiązania między wyścigami długodystansowymi a Formułą 1. Dla porównania: na Igrzyskach Olimpijskich, pomiędzy sprinterem a maratończykiem występuje bardzo dużo różnic, ale też równie wiele podobieństw. Istnieją więc dane, na których możemy się oprzeć w Formule 1 i to właśnie napędza nas do rozszerzenia programu wyścigowego w WEC – podkreśla dyrektor generalny Alpine Cars. Nie wspominając o tym, że w czasach limitów budżetowych, posiadanie programu badawczego z obustronnym dostępem i wymianą informacji naprawdę ma sens.

- W rzeczy samej, przy obecnych limitach jest to nawet wskazane - przyznaje Rossi. - Mówiąc prościej: ze stu osób, które co roku produkują bolid F1, część będzie oddelegowana do pracy nad innymi projektami. Dlatego równie dobrze możemy wykorzystać dwudziestu lub trzydziestu pracowników przy innych prac. Renault przez ostatnie 45 lat zbudowało wiele na Formule 1, a Philippe rozkręcił się na dobre w wyścigach długodystansowych. Musimy utrzymać ten trend i wykorzystywać nasze siły w najbardziej optymalny sposób!
Zaznaczamy, że w garażu Alpine F1 Team przebywa podwójny zwycięzca wyścigu w Le Mans. Ten fakt musi mocno działać na motywację! - To prawda - uśmiecha się Rossi. - Potencjał jest naprawdę ogromny. Mamy nadzieję, że wyprawa w jaką wybraliśmy się wraz z dwukrotnym zwycięzcą Le Mans, a zarazem legendarnym kierowcą, jakim jest Fernando Alonso, będzie owocna i pasjonująca. Karierę w F1 ma już bardziej za sobą,  niż przed sobą, ale mam nadzieję, że będzie ją przedłużał tak długo, jak długo będzie tak głodny zwycięstw i wyrazisty

na torze. Zarówno dla nas, jak i dla niego jest to bardzo interesująca perspektywa.

 Philippe Sinault sam marzy o tym, by pewnego dnia pracować z podwójnym mistrzem świata! - To tak, jakby w klubie piłkarskim w Bourges (miasto, w którym znajdują się zakłady produkcyjne Signatech – przyp. aut.) ktoś opowiadał mi o przyjściu Ronaldo! Byłoby to po prostu niezwykłe ze względu na zaangażowanie, mobilizację i wiarę w projekt naszych ludzi. Reprezentowanie wiodącego producenta może w zespole wywrócić wiele rzeczy do góry nogami. Za cel w tym sezonie obraliśmy sobie dobry wynik w Le Mans i dobry sezon w WEC, aby móc powiedzieć Laurentowi i jego pracownikom, że to my jesteśmy tym właściwym, wartościowym dla nich partnerem. Gdyby Alpine nam zaufało na dobre, byłby to bodziec do dalszych działań, nadający zupełnie nowego wymiaru naszemu projektowi – mówi szef teamu, który obsługuje projekt startów Alpine w długodystansowych mistrzostwach świata.
W kontekście startów w najwyższej kategorii WEC oraz w Le Mans do wyboru są dwie drogi. - To może być LMH, czy też LMDh - mówi Rossi. - To idealny sposób na wyrażenie siebie, a zarazem uzupełnienie programu sportowego obok startów w Formule 1. Postrzegam to w bardzo pozytywnym świetle. Na nasze decyzje wpływa jednak wiele wskaźników ekonomicznych. Chcemy brać udział w wyścigach długodystansowych, aby je wygrywać, a nie tylko po to, aby tam być. Do końca roku podejmiemy decyzję, kiedy zdecydujemy się na starty oraz wybierzemy odpowiednią kategorię. Nic jeszcze nie jest przesądzone, ale za tym projektem przemawia wiele atutów. Chodzi o jak najlepsze wykorzystanie wiedzy specjalistycznej na wielu obszarach – dodaje Laurent. - Najlepsi inżynierowie od aerodynamiki, zawieszenia, hamulców i silników nie pracują tylko nad jedną rzeczą. I to nie jest żaden absurd!

Proces decyzyjny jest również skomplikowany w perspektywie krótkoterminowej. Aktualne przepisy zabraniają używania prototypu Alpine A480 – który w tym roku zajął trzecie miejsce w Le Mans - w sezonie 2022, natomiast kategoria LMDh, której założenia umożliwiają użycie takiej konstrukcji, zadebiutuje w mistrzostwach świata dopiero w 2023 roku. Tymczasem stworzenie prototypu do kategorii Hypercar, wiązałoby się z opóźnieniami i… większymi wydatkami. Przyszłość w Formule 1 jest już narysowana i pewniejsza, podczas gdy kluczowe decyzje dotyczące startów w WEC wciąż muszą zostać podjęte. Wkrótce będziemy wiedzieć więcej, jednak cel Laurenta Rossiego i Philippe Sinaulta jest od lat ten sam - wynieść Alpine na piedestał sportu motorowego!
Jean-Michel Desnoues

Inne aktualności

Pokaż wszystkie aktualności