Ciężki weekend w USA. Wyboje nie służyły niebieskim bolidom

Wzloty i upadki… Bardzo udany jak dotąd, pierwszy sezon ekipy Alpine w Formule 1 odbił na wyboiste drogi podczas Grand Prix USA. Po ciężkim weekendzie ostatecznie żaden z kierowców francuskiej ekipy nie dojechał do mety wyścigu w Austin. Mimo to team wciąż utrzymuje się na piątej pozycji w mistrzostwach świata konstruktorów, trzymając za plecami teoretycznie mocniejszych rywali.

Po raz drugi w tym roku zespół Alpine nie zdobył żadnych punktów. Wcześniej tylko w pierwszym grand prix sezonu, w Bahrajnie kierowcy francuskiej ekipy nie dojechali do mety w czołowej dziesiątce. Fernando Alonso miał problem z hamulcami, a Esteban Ocon był trzynasty. W kolejnych 15 rundach mistrzostw świata zawsze choć jeden z nich zdobywał punkty… aż do GP USA, gdzie żaden z błękitnych bolidów nie dotarł do mety.
Od początku weekendu widać było, że tor Circuit of the Americas nie pasuje bolidom Alpine. Właśnie brak zwyczajowego tempa sprawił, że zespół zdecydował się na taktyczną zmianę silnika w maszynie Fernando. W końcówce sezonu zawsze przyda się dodatkowy, świeży układ napędowy. Ponieważ po treningach inżynierowie spodziewali się ciężkiej przeprawy w USA, postanowili wprowadzić do puli Hiszpana dodatkowy silnik w wyścigu, w którym kara za ponadprogramowe elementy układu napędowego i tak niewiele zmieni.
Alonso ruszał więc z 19. pola startowego. Po ciężkich bojach, m. in. z Kimim Raikkonenem oraz Antonio Giovinazzim z ekipy Alfa Romeo, ostatecznie wycofał się z rywalizacji po 49 z 56 okrążeń wyścigu, z powodu problemów z tylnym skrzydłem. Wielka szkoda, bo patrząc na dalszy rozwój wydarzeń Hiszpan miałby niemal pewne punkty. Esteban Ocon wywalczył 11. pole startowe, ale także on miał na początku wyścigu starcie z Alfą Romeo i ostatecznie wycofał się z rywalizacji po czterdziestu kółkach.
Zespół Alpine wciąż jednak zachowuje piątą pozycję w klasyfikacji mistrzostw świata konstruktorów, z zapasem dziesięciu punktów nad najgroźniejszym rywalem – satelickim zespołem Red Bulla, Alphą Tauri.

 

Fernando Alonso
Start z tyłu stawki z pewnością dał mi dużo frajdy. Starałem się nadrabiać pozycje i ostro walczyłem. Byliśmy blisko celu! Pod koniec zbliżaliśmy się do dziesiątego miejsca, a po tym, jak obrócił się Kimi Raikkonen z pewnością przejęlibyśmy jego pozycję, a być może byłbym nawet dziewiąty.
Po starcie z tyłu stawki wszyscy w zespole spisywaliśmy się dzielnie. Dobry pomysł z trzema pit stopami, które mechanicy też wykonali bardzo sprawnie. Wszystko szło dobrze. Może nawet lepiej, niż przypuszczaliśmy po treningach. W wyścigu czułem się znacznie lepiej, więc z tego jestem zadowolony.

Mamy nadzieję, że zrozumiemy, skąd brały się nasze problemy, choć jak mówiłem – w wyścigu bolid był znacznie lepszy. Szybszy. Z pewnością byłem szybszy od Alf Romeo, Aston Martinów a nawet od Tsunody w Alphie Tauri. Po prostu  w treningach nie byliśmy tak szybcy, jak dziś, więc był to dobry krok naprzód.
Wciąż jednak nie było tak dobrze, jak w Turcji czy w Soczi. Musimy więc kontynuować nasze analizy. Zapewne była to kwestia wybojów i zawieszenia. Konfiguracja bolidu, w jakiej jeździ się w Austin jest dość specyficzna. Nam nie udało się właściwie przygotować. Teraz spróbujemy wrócić do naszej najlepszej formy w Meksyku. Jestem przekonany, że się uda!


Esteban Ocon
Był to dla nas wszystkich trudny weekend. Od początku mieliśmy problem z tempem i nie byliśmy tak szybcy, jak byśmy chcieli. W kwalifikacjach toczyliśmy nieustanną walkę o awans do czołowej dziesiątki. Mimo to, zważywszy na okoliczności już zakwalifikowanie się na 11. pozycji, po użyciu opon pośrednich to był porządny występ. Udało się dzięki pracy zespołowej, choć nasza próba wejścia do finałowej czasówki na tym ogumieniu ostatecznie się nie opłaciła. 

W wyścigu sytuację utrudniło moje otarcie z Antonio Giovinazzim, którego maszynę dotknąłem przednim skrzydłem. Zostało uszkodzone, więc po jego zmianie spadliśmy daleko w tył i nie byliśmy wystarczająco szybcy, aby odrabiać straty. Ostatecznie wycofaliśmy się z wyścigu, podejrzewając, że coś jest nie tak z tyłem mojej maszyny. To z pewnością weekend do zapomnienia. Już czekamy na kolejny, gdy będziemy naciskać, aby wrócić na pozycje punktowane.
Nie oczekiwaliśmy aż takich problemów, ale już w treningach walczyliśmy z samochodem. Po każdej sesji robiliśmy dobre postępy, a wyniki kwalifikacji nie spełniły naszych oczekiwań, bo od pierwszego treningu bardzo się poprawiliśmy. W wyścigu jednak znów mieliśmy ciężką przeprawę. Musimy przeanalizować sytuację, ale zapewne jest to kwestia typu toru. Jest bardzo wymagający dla sprzętu w porównaniu z innymi obiektami. Dość wyboisty.
Jeśli chodzi o naszą walkę z ekipą Alpha Tauri, to wiemy, że w tym roku nie jesteśmy tak szybcy, jak oni. Zdobywaliśmy za to więcej punktów, dojeżdżając często w pierwszej dziesiątce obydwoma bolidami i to sprawiło różnicę. Tu dwa, tu trzy, tu jeden punkt, ale za każdym razem. Do tego dochodzi nasz bardzo mocny weekend i zwycięstwo w Budapeszcie. Koncentrujemy się na sobie, dając z siebie wszystko. Na papierze – nie powinniśmy ich pokonać, ale za każdym razem staramy się dojechać obydwoma samochodami w punktach. Oczywiście w ten weekend nie zdobyliśmy w ogóle punktów, ale jako zespół zrobiliśmy to już piętnaście razy z rzędu i tak powinniśmy robić dalej.

Przed nami Grand Prix Meksyku. Zaczynamy już przygotowania. Ten tor ma zupełnie inną charakterystykę, inny asfalt, znacznie bardziej gładki. Nie ma powodu, dla którego nie mielibyśmy odzyskać dobrego rytmu. Jestem przekonany, że szybko wrócimy do formy.

Inne aktualności

Pokaż wszystkie aktualności